niedziela, 20 grudnia 2015

Rozdział 3

Następny dzień

Wstałam wcześnie rano. Zawsze stawałam jako pierwsza, z naszej rodziny. Sięgnęłam z szafki nocnej mój telefon i sprawdziłam godzinę. 6:09. Przeciągnęłam się porządnie na łóżku, po czym ściągnęłam z siebie miękką pościel i wstałam. Podrapałam się po głowie i podeszłam do lustra. Moje włosy były w kompletnym nieładzie. Jakbym ich nigdy nie czesała! Niezadowolona ze swego wyglądu, podeszłam do szafy i wyciągnęłam jakieś ciuchy:

Po ich założeniu, udałam się do łazienki i przywróciłam włosy do ładu. Na koniec szybki makijaż i gotowe. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze, po czym zadowolona wyszłam i udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej kawałek wczorajszej pizzy. Włożyłam do mikrofali i nastawiłam na minutę. Następnie podeszłam do szafki, wyciągnęłam szklankę i nalałam sobie soku pomarańczowego, który stał w kartonie na blacie. Po chwili usłyszałam piszczenie mikrofali, czyli pizza gotowa. Wyjęłam danie i usiadłam przy stole. Wzięłam pierwszy kęs i otworzyłam gazetkę "Bravo" która akurat leżała na stole. Pewnie Werki. Otworzyłam na losowej stronie i kogo widzę? Remka! O bosz! Teraz do końca życia będzie mnie prześladował? Przewracam na kolejną. "Jak wybić się na Youtube?". Dalej. "Który Youtuber jest waszym ulubionym?". Zamykam. Nie mam ochoty tego czytać. Dla większości nastolatek cały świat kręci się wokół sławnych przystojniaków i na tym się kończy. Ehh. Nagle usłyszałam coś na schodach. Odwróciłam głowę i ujrzałam tatę. Cały dzień go wczoraj nie widziałam!
-Cześć.-przywitał się.
-Hej.
-Smacznego.-zauważył kawałek pizzy w mojej dłoni.
-Dzięki. Dziś też gdzieś jedziesz?
-Idę tylko na noc do nowej pracy, a tak to jestem cały dzień w domu.-uśmiechnął się lekko.
-Fajnie. Jak wrócisz to będziesz mógł się porządnie wyspać, bo ja zapewne połażę z Olą. Jutro w końcu przyjeżdża. Tak samo jak mój motor!-pisnęłam szczęśliwa.
-To może pójdziesz się teraz gdzieś przejść? Pozwiedzać? A jutro będziesz mogła pokazać okolicę Oli.-zaproponował.
-Hmm, w sumie niezły pomysł. No dobra, to ja lecę. Wrócę gdzieś tak po południu.-powiedziałam po czym wstałam i wyszłam.

Zaraz po wyjściu za furtki, rozejrzałam się po obu stronach chodnika, po czym pomyślałam, że pójdę w prawo. Z drugiej strony jest jakiś las, który zwiedzę kiedy indziej. Chodnikiem szłam jakieś 15 minut kiedy doszłam do jakiegoś rynku. Na jego środku stała fontanna. Plac otaczały stare kamienice, co nadawało uroku temu miejscu. Gdzieniegdzie stały stragany z jakimiś przekąskami i ławki na których można usiąść i chwilkę odsapnąć. Kręciłam się tak chwilę, puki nie zauważyłam sklepu zoologicznego. Z zaciekawieniem weszłam do środka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczu to ogromna ściana po lewej, przy której stało wielkie akwarium, a w nim pływały przeróżne rybki. Po prawej znajdowało się wiele klatek a w nich malutkie zwierzątka typu:króliczki, myszoskoczki, myszy, chomiki, szynszyle itp. W dalszej części jak się okazuje, znajdowało się również schronisko. Weszłam tam i ujrzałam wiele małych jak i dużych piesków i kotków. Podeszłam do jednej z klatek i ujrzałam małego pięknego Golden'a Retrievera. Był piękny. I jeszcze ta jego długa sierść, po prostu chciałbym takiego mieć. Po chwili jednak troszkę smutna wyszłam ze sklepu. Rozejrzałam się po okolicy, co jeszcze mogę tu znaleźć. Pomyślałam, że może jednak chwilkę odpocznę i usiadłam na jednej z ławek na przeciw fontanny. Wyjęłam telefon, aby sprawdzić, czy ktoś jest na czacie. Pustki. Pewnie są zajęci. Zablokowałam telefon i włożyłam do kieszeni. W pewnej chwili, ktoś się do mnie przysiadł, lecz nie zerknęłam kto to był, puki tajemniczy gościu się nie odezwał:
-O hej! Natalia, tak?-spojrzałam w stronę głosu. Remek!? Serio, znowu on!? 
-Czyli to jest ta twoja wybawicielka! Miło poznać! Mów mi Michał.-przedstawił się chłopak, którego dopiero teraz zauważyłam.
-Mam rozumieć Multi, tak?-zapytałam obojętnie.
-Taa. A właśnie, chciałbym cię przeprosić za wczoraj. To trochę moja wina.
-Nic się nie stało.-powiedziałam, wgapiając się w fontannę i nie zwracając na nich uwagi.
-Zgrywasz niedostępną?-zaśmiał się Michał.
-A ty idiotę? Przyszłam pozwiedzać.-odparłam.
-Jak chcesz, możemy cię oprowadzić.-zaproponował Remek.
-Nie, poradzę sobie sama.-powiedziała, po czym wstałam z zamiarem odejścia od chłopców.
-Ale my naprawdę nalegamy!-zawołał Rezi
-Kurczę, wy mnie prześladujecie czy co?!
-Yyy, nie. Po prostu chcemy ci się odwdzięczyć za wczoraj.
-To nie możecie kwiatka czy czekolady postawić, tylko będziecie za mną łazić nie wiadomo ile?!-zaczęli mnie trochę denerwować.
-Dobra, Natka ochłoń trochę.-powiedział Michał, po czym oblał mnie wodą z fontanny.
-Ejj!!
-No co!? 
-A to!-krzyknęłam nabierając w czapkę wody o oblewając youtuberów.
-Uuu, ostro, moja droga, ostro!-zaśmiał się Remek przecierając oko, do którego wleciało trochę wody.
-Nie boję się was!
-Tak?-spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym złapali mnie za ręce i nogi i wrzucili do wody.

Wkurzona wynurzyłam głowę. Nie sądziłam, że ta fontanna jest taka głęboka. Spojrzałam na śmiejących się chłopaków. Uśmiechnęłam się chytrze i wciągnęłam za kaptur niczego nieświadomego Remka do wody. Ten jednak szybko się ogarnął i zanurkował na samo dno, ciągnąc mnie ze sobą. Uśmiechnęłam się do niego chytrze i naciągnęłam mu kaptur na głowę, przez co mnie puścił, a ja mogła wrócić na powierzchnię. Łał, ta fontanna jest jak basen! Dziwnie wesoła wyszłam z wody i wypatrywałam czarnowłosego. Po chwili wynurzył głowę i również śmiejąc się wyszedł. 
-I jak, ochłonęliście?-śmiał się dalej Multi
-Widać, że ty nie.-zaśmiał się Remek i spojrzał na mnie chytrze. 

Uśmiechnęłam się podobnie do niego, po czym oboje zaszliśmy Michała od tyłu i wepchnęliśmy do wody. Teraz cała nasza trójka jest już mokra. Po chwili chłopak wyszedł z wody i podszedł do nas. Zawiał wiatr. Wyciągnęłam telefon. Na szczęście jest wodoodporny. 13:08. Zrobiło mi się trochę zimno. 
-Dobra, ja już wracam do domu. Iii, dzięki za "zabawę".
-Może cię odprowadzimy?-zaproponowali.
Rozejrzałam się po okolicy. Szczerze, kompletnie nie wiedziałam jak wrócić do domu, więc czemu nie.
-No dobra. Ale tylko dziś.-powiedziałam zrezygnowana.

Cała nasza mokra trójka udała się na naszą ulicę. Mulit jak się okazuje mieszka na tej samej ulicy, tylko, że na jej początku, dlatego jego jako pierwszego odprowadziliśmy. Pożegnał się z nami, po czym zniknął za drzwiami domu. No to zostaliśmy sami z Remkiem. Coś tam gadaliśmy, dlaczego właśnie tu się przeprowadziłam, ale to mało ważne. Kiedy doszliśmy pod moją furtkę, zatrzymał mnie jeszcze na chwilkę.
-Ej, a może chciałabyś dziś do mnie wpaść? Zapoznałbym cię z resztą ekipy?
-Sama nie wiem. To nie jest towarzystwo do którego pasuje.
-Daj spokój. Na pewno ich polubisz, a oni ciebie! To jak? Dziś o 18?
-W sumie nie mam nic do stracenia. Tylko co ja zrobię z Weroniką? Jak się dowie, że idę do ciebie to zwariuje!
-Hmm. A może dogadałaby się z moją kuzynką. Mieszka tu niedaleko. Zaprowadzilibyśmy ją i zostawili tam, a potem ty przyszłabyś do mnie.
-Wieeesz. W sumie niezły pomysł. Ok, to będę z nią czekała tu o 17:30.
-Super! Będę! To do zobaczenia!-powiedział, po czym poszedł do siebie.

Uśmiechnęłam się w jego stronę tak aby nie widział, po czym sama weszłam do swojego domu. Remek z Multim wydali mi się nawet fajni. Myślałam, że będą bardziej jak narcyzowaci i nie do wytrzymania. Może reszta też taka jest, więc czemu by ich nie zapoznać? Z rozmyślań wyrwał mnie głos ojca i Werki.
-Co?-powiedziałam zdezorientowana. 
-Pytałem, dlaczego jesteś cała mokra?-powiedział tata z założonymi rękoma.
-Oj z "kolegami" się wygłupialiśmy.
-Kolegami? Mieszkamy tu jeden dzień, a ty już masz kolegów?-powiedział lekko zły. Zawsze się o mnie martwił i nie lubił kiedy kręciłam się w towarzystwie chłopców.
-Ale ty chyba nie mówisz o reZim i którymś z jego kolegów!-zapiszczała Weronika.
-No tak trochę.-wyszczerzyłam się. Weronika zaczęła piszczeć.
-Jaki znów rezi?-spytał zdziwiony ojciec
-Wczoraj Natalia uratowała reZiego przed jego natarczywymi fankami!-wyjaśniła moja nieznośna siostra
-Wpuściłaś do domu jakiegoś obcego człowieka!?-krzyknął tata.
-Nie jest nieznany! Cała Polska go zna!-wyszczerzyłam się głupio.
-Dobra, oby mi się to tyko więcej nie powtórzyło.-powiedział zmęczony krzykami Werki tata i wrócił do kawy, która już mu pewnie trochę przestygła. 
-A właśnie Werka, dziś zaprowadzę cię do kuzynki Remka. Pogadasz z nią trochę. Chyba jest w twoim wieku.
-A ty?
-Aaaa jaaa...-starałam się coś na szybko wymyślić-Posiedzę trochę sama w domu i poczytam.
-Hmm. No dobra.-powiedziała, po czym pobiegła na górę.
-Uff,-westchnęłam z ulgą.
-A tak naprawdę gdzie idziesz?-usłyszałam głos taty z kuchni.
-Ehh. Idę do tego Remka na "wieczorek zapoznawczy".-oznajmiłam.
-Co to to nie. Nie puszczę cię nigdzie, do obcych ludzi!
-Ale tato, on mieszka tu na przeciw. Nic mi nie będzie! Jestem już pełnoletnia! 
-(po chwili namysłu) No dobrze, Tylko wróć przed 22.
-Tak wcześni...No dobra!-powiedziałam żałośnie widząc minę ojca, wyrażającą "Albo tak, albo w ogóle".
-No i załatwione! A teraz idź się przebrać i zejdź zaraz na obiad.
-Ok!-powiedziałam i udałam się na górę.

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 2

-To co ja mam robić?-zapytał lekko zakłopotany gość.
-Najlepiej siedź tu cicho. Twoje wielbicielki powinny sobie zaraz pójść, no chyba że są na tyle głupie, aby nocować pod moją bramą.-prychnęłam.
-Te na pewno nie. Gdybyś widziała parę takich na Meet-up'ie to nie wiem co byś powiedziała.
-Współczuje ci takich fanek. Mówiłam ci to już?
-Eee, chyba tak.
-I dobrze. Bo taka prawda.
-A myślisz że ja tego nie wiem? Gdzie nie pójdę, to mnie obskakują, a jak na razie to ty jesteś jedyną normalną dziewczyną jaką poznałem.
-Dzięki...chyba.
-Dobra, mam pytanie. Mogę skorzystać z łazienki?
-Pewnie. Jak wyjdziesz to drugie drzwi po prawo.
-Ok, dzięki.
Wstał i wyszedł z pokoju. Wydawał się nawet miły.

Perspektywa Remka
Gdyby nie Natalia, to sam nie wiem co bym zrobił. Czy te dziewczyny dadzą mi kiedyś spokój?! Szedłem takim nie za dużym korytarzem. Doszedłem do wskazanego miejsca.Po obu stronach były drzwi. Teraz tylko które prowadzą do łazienki? No to strzelam. Podszedłem do drzwi po lewej stronie. Otwieram je i co widzę? Jakąś dziewczynę z ciemnymi włosami. Na głowię ma założone słuchawki, więc pewnie nie usłyszała jak wchodzę. To pewnie siostra Natki, bo w odbicia w lustrze wnioskuje, że są do siebie bardzo podobne. Ale wracając, może mnie i nie usłyszała, ale zobaczyła, dzięki temu genialnemu lustru. Z prędkością wiatru obróciła się na krześle w moją stronę i ściągnęłam słuchawki z uszu. No to po mnie. I tak jak myślałem, babski pisk. Tyle, że taki naprawdę, ale to naprawdę głośny. Otworzyłem szerzej drzwi. Jedną rękę trzymałem na swoich ustach, dając tym znak, żeby była ciszej, a drugą machałem w jej stronę, żeby zauważyła moje znaki, ale była taka szczęśliwa moim widokiem, że nie mogła się ogarnąć. No super! Natalia mnie zabije! I jak na zawołanie, do pokoju wpadła blondyna. Jej oczy rozszerzyły się na maksa, ze zdziwienia, ale potem się lekko zmarszczyła i posłała mi mordercze spojrzenie. Nie zwracając dalej na mnie uwagi, podbiegła do swojej siostry i zasłoniła swoją ręką jej usta.
-Mówiłam drugie drzwi po prawo!
-Sorry, pomyliłem się!
-I teraz przez tą twoją pomyłkę, będę musiała wszystko jej tłumaczyć, a potem ojcu, bo ona pewnie wszystko mu wygada!
-Przepraszam. To może ja z nią pogadam i się uspokoi...
-Uspokoi? Jak będziesz z nią w jednym pokoju to mi tu na zawał padnie! Idź lepiej do mojego pokoju i siedź tam do puki do ciebie nie przyjdę.
Nie za bardzo miałem wybór, więc oczywiście posłuchałem się jej i wróciłem do poprzedniego pokoju w którym byłem.

Perspektywa Natalii
-Dobra, posłuchaj. Ja zdejmę ci rękę z buzi, a ty nie zaczniesz piszczeć, ok?-mówiłam powoli.
Pokiwała głową na tak, więc pomału zdjęłam jej dłoń z ust. Tak wyjątkowo nie zaczęła piszczeć, ale z jej miny odczytałam, że chce wyjaśnień i to jak najszybszych, ponieważ musi koniecznie do niego biec.
-No dobra, nie patrz się już tak na mnie. Jego głupie fanki zaatakowały go, a jako ta uczynna dziewczyna uratowałam chłopaka, ok?
-Nie wierze, że sam Rezi jest w naszym domu!
-Uspokój się, boże! To normalny człowiek jak każde z nas, tylko więcej osób go zna!
-Jest takim ciachem, że mu się nie dziwnie!-a ta znowu swoje.
-Dobra jest przystojny, ale weź się już zamknij, bo robisz z siebie kolejną, nienormalną psychofankę!
-Dobrze, już dobrze...Ale mogę do niego iść?-zapytała z wielką nadzieją.
-Dobrze, będziesz mogła, ale błagam cię, zachowuj się normalnie, jak na dziewczynę przystało, ok?
-Ok, ok...To chodźmy już!

Razem z Werką udałyśmy się do mojego pokoju. Kiedy weszłyśmy do środka, ujrzałyśmy Remka stojącego przy oknie i wyglądającego lekko przez firankę.
-Halo, co tam patrzysz? Chcesz, żeby cię zobaczyły?-powiedziałam z założonymi rękoma.
-Spokojnie. Już sobie poszły. -powiedział z lekkim uśmieszkiem.
-No w końcu. Już myślałam, że cię na noc będę musiała przygarnąć.-prychnęłam.
-Dobra. To ja już będę leciał. -powiedział drapiąc się po głowię.
-Ok. Chodź odprowadzę cię do drzwi.
-A nie możesz zostać jeszcze chwilkę? Herbaty bym zrobiła, posiedzielibyśmy, pogadali.-zaproponowała Weronika.
-Nie, naprawdę dziękuje, ale muszę już lecieć. Siostra się pewnie martwi.
-Szkoda.
Po chwili cała nasza trójka zeszła na dół po schodach, a potem do drzwi wyjściowych. Otworzyłam je wypuszczając gościa z domu. Już miałam je zamknąć i zapomnieć o całej tej sytuacji, kiedy poczułam, że coś je trzyma. Obróciłam głowę w tamtym kierunku i zauważyłam, że słynny reZigiusz coś jeszcze chce. Popatrzyłam na niego pytająco.
-Chciałbym jeszcze raz bardzo ci podziękować. Za wszystko.
-Tia, nie ma za co.
-No dobra...To ja już będę wracał...-powiedział tak lekko zmieszany.
-Ej, a gdzie mieszkasz?!-usłyszałam za sobą siostrę.
-Weronika!!-zgromiłam ją wzrokiem.
-Nie nic się nie stało. A wracając do pytania, to tu na przeciw.-wskazał dom, który zasłania mi widoki z okna.
-Yhym. Fajnie wiedzieć, że możliwe jest, że się jeszcze spotkamy. -mruknęłam.
-Ok. No to pa!-powiedział i ruszył w stronę furtki, z którą sobie raczej poradzi.

-Czy ty to słyszałaś?! On mieszka na przeciw nas! Ale super!!!-piszczała młoda.
-Uspokój się. Jest mała szansa że go jeszcze spotkamy, bo w końcu ma te swoje ciągłe wyjazdy.Mogę się założyć, że jego rodzice już nie pamiętają, jak wygląda.-zaśmiałam się pod nosem.
-A weź! Sztywna jesteś i tyle!
-Ja sztywna?! To nie ja piszczałam i błagałam o litość, jak ostatnio zabrałam cię na crosa!-zaśmiałam się już głośniej.
-Bardzo zabawne! Jak skakałaś jakieś 3 metry nad ziemią, to kto by nie piszczał!?
-Ymm, ja? Dobra, idź już lepiej do swojego pokoju, a ja zrobię nam pizze.
-Ok, tylko bez oliwek!-rzuciła na wychodne i pobiegła na górę.