Wstałam wcześnie rano. Zawsze stawałam jako pierwsza, z naszej rodziny. Sięgnęłam z szafki nocnej mój telefon i sprawdziłam godzinę. 6:09. Przeciągnęłam się porządnie na łóżku, po czym ściągnęłam z siebie miękką pościel i wstałam. Podrapałam się po głowie i podeszłam do lustra. Moje włosy były w kompletnym nieładzie. Jakbym ich nigdy nie czesała! Niezadowolona ze swego wyglądu, podeszłam do szafy i wyciągnęłam jakieś ciuchy:
Po ich założeniu, udałam się do łazienki i przywróciłam włosy do ładu. Na koniec szybki makijaż i gotowe. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze, po czym zadowolona wyszłam i udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej kawałek wczorajszej pizzy. Włożyłam do mikrofali i nastawiłam na minutę. Następnie podeszłam do szafki, wyciągnęłam szklankę i nalałam sobie soku pomarańczowego, który stał w kartonie na blacie. Po chwili usłyszałam piszczenie mikrofali, czyli pizza gotowa. Wyjęłam danie i usiadłam przy stole. Wzięłam pierwszy kęs i otworzyłam gazetkę "Bravo" która akurat leżała na stole. Pewnie Werki. Otworzyłam na losowej stronie i kogo widzę? Remka! O bosz! Teraz do końca życia będzie mnie prześladował? Przewracam na kolejną. "Jak wybić się na Youtube?". Dalej. "Który Youtuber jest waszym ulubionym?". Zamykam. Nie mam ochoty tego czytać. Dla większości nastolatek cały świat kręci się wokół sławnych przystojniaków i na tym się kończy. Ehh. Nagle usłyszałam coś na schodach. Odwróciłam głowę i ujrzałam tatę. Cały dzień go wczoraj nie widziałam!
-Cześć.-przywitał się.
-Hej.
-Smacznego.-zauważył kawałek pizzy w mojej dłoni.
-Dzięki. Dziś też gdzieś jedziesz?
-Idę tylko na noc do nowej pracy, a tak to jestem cały dzień w domu.-uśmiechnął się lekko.
-Fajnie. Jak wrócisz to będziesz mógł się porządnie wyspać, bo ja zapewne połażę z Olą. Jutro w końcu przyjeżdża. Tak samo jak mój motor!-pisnęłam szczęśliwa.
-To może pójdziesz się teraz gdzieś przejść? Pozwiedzać? A jutro będziesz mogła pokazać okolicę Oli.-zaproponował.
-Hmm, w sumie niezły pomysł. No dobra, to ja lecę. Wrócę gdzieś tak po południu.-powiedziałam po czym wstałam i wyszłam.
Zaraz po wyjściu za furtki, rozejrzałam się po obu stronach chodnika, po czym pomyślałam, że pójdę w prawo. Z drugiej strony jest jakiś las, który zwiedzę kiedy indziej. Chodnikiem szłam jakieś 15 minut kiedy doszłam do jakiegoś rynku. Na jego środku stała fontanna. Plac otaczały stare kamienice, co nadawało uroku temu miejscu. Gdzieniegdzie stały stragany z jakimiś przekąskami i ławki na których można usiąść i chwilkę odsapnąć. Kręciłam się tak chwilę, puki nie zauważyłam sklepu zoologicznego. Z zaciekawieniem weszłam do środka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczu to ogromna ściana po lewej, przy której stało wielkie akwarium, a w nim pływały przeróżne rybki. Po prawej znajdowało się wiele klatek a w nich malutkie zwierzątka typu:króliczki, myszoskoczki, myszy, chomiki, szynszyle itp. W dalszej części jak się okazuje, znajdowało się również schronisko. Weszłam tam i ujrzałam wiele małych jak i dużych piesków i kotków. Podeszłam do jednej z klatek i ujrzałam małego pięknego Golden'a Retrievera. Był piękny. I jeszcze ta jego długa sierść, po prostu chciałbym takiego mieć. Po chwili jednak troszkę smutna wyszłam ze sklepu. Rozejrzałam się po okolicy, co jeszcze mogę tu znaleźć. Pomyślałam, że może jednak chwilkę odpocznę i usiadłam na jednej z ławek na przeciw fontanny. Wyjęłam telefon, aby sprawdzić, czy ktoś jest na czacie. Pustki. Pewnie są zajęci. Zablokowałam telefon i włożyłam do kieszeni. W pewnej chwili, ktoś się do mnie przysiadł, lecz nie zerknęłam kto to był, puki tajemniczy gościu się nie odezwał:
-O hej! Natalia, tak?-spojrzałam w stronę głosu. Remek!? Serio, znowu on!?
-Czyli to jest ta twoja wybawicielka! Miło poznać! Mów mi Michał.-przedstawił się chłopak, którego dopiero teraz zauważyłam.
-Mam rozumieć Multi, tak?-zapytałam obojętnie.
-Taa. A właśnie, chciałbym cię przeprosić za wczoraj. To trochę moja wina.
-Nic się nie stało.-powiedziałam, wgapiając się w fontannę i nie zwracając na nich uwagi.
-Zgrywasz niedostępną?-zaśmiał się Michał.
-A ty idiotę? Przyszłam pozwiedzać.-odparłam.
-Jak chcesz, możemy cię oprowadzić.-zaproponował Remek.
-Nie, poradzę sobie sama.-powiedziała, po czym wstałam z zamiarem odejścia od chłopców.
-Ale my naprawdę nalegamy!-zawołał Rezi
-Kurczę, wy mnie prześladujecie czy co?!
-Yyy, nie. Po prostu chcemy ci się odwdzięczyć za wczoraj.
-To nie możecie kwiatka czy czekolady postawić, tylko będziecie za mną łazić nie wiadomo ile?!-zaczęli mnie trochę denerwować.
-Dobra, Natka ochłoń trochę.-powiedział Michał, po czym oblał mnie wodą z fontanny.
-Ejj!!
-No co!?
-A to!-krzyknęłam nabierając w czapkę wody o oblewając youtuberów.
-Uuu, ostro, moja droga, ostro!-zaśmiał się Remek przecierając oko, do którego wleciało trochę wody.
-Nie boję się was!
-Tak?-spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym złapali mnie za ręce i nogi i wrzucili do wody.
Wkurzona wynurzyłam głowę. Nie sądziłam, że ta fontanna jest taka głęboka. Spojrzałam na śmiejących się chłopaków. Uśmiechnęłam się chytrze i wciągnęłam za kaptur niczego nieświadomego Remka do wody. Ten jednak szybko się ogarnął i zanurkował na samo dno, ciągnąc mnie ze sobą. Uśmiechnęłam się do niego chytrze i naciągnęłam mu kaptur na głowę, przez co mnie puścił, a ja mogła wrócić na powierzchnię. Łał, ta fontanna jest jak basen! Dziwnie wesoła wyszłam z wody i wypatrywałam czarnowłosego. Po chwili wynurzył głowę i również śmiejąc się wyszedł.
-I jak, ochłonęliście?-śmiał się dalej Multi
-Widać, że ty nie.-zaśmiał się Remek i spojrzał na mnie chytrze.
Uśmiechnęłam się podobnie do niego, po czym oboje zaszliśmy Michała od tyłu i wepchnęliśmy do wody. Teraz cała nasza trójka jest już mokra. Po chwili chłopak wyszedł z wody i podszedł do nas. Zawiał wiatr. Wyciągnęłam telefon. Na szczęście jest wodoodporny. 13:08. Zrobiło mi się trochę zimno.
-Dobra, ja już wracam do domu. Iii, dzięki za "zabawę".
-Może cię odprowadzimy?-zaproponowali.
Rozejrzałam się po okolicy. Szczerze, kompletnie nie wiedziałam jak wrócić do domu, więc czemu nie.
-No dobra. Ale tylko dziś.-powiedziałam zrezygnowana.
Cała nasza mokra trójka udała się na naszą ulicę. Mulit jak się okazuje mieszka na tej samej ulicy, tylko, że na jej początku, dlatego jego jako pierwszego odprowadziliśmy. Pożegnał się z nami, po czym zniknął za drzwiami domu. No to zostaliśmy sami z Remkiem. Coś tam gadaliśmy, dlaczego właśnie tu się przeprowadziłam, ale to mało ważne. Kiedy doszliśmy pod moją furtkę, zatrzymał mnie jeszcze na chwilkę.
-Ej, a może chciałabyś dziś do mnie wpaść? Zapoznałbym cię z resztą ekipy?
-Sama nie wiem. To nie jest towarzystwo do którego pasuje.
-Daj spokój. Na pewno ich polubisz, a oni ciebie! To jak? Dziś o 18?
-W sumie nie mam nic do stracenia. Tylko co ja zrobię z Weroniką? Jak się dowie, że idę do ciebie to zwariuje!
-Hmm. A może dogadałaby się z moją kuzynką. Mieszka tu niedaleko. Zaprowadzilibyśmy ją i zostawili tam, a potem ty przyszłabyś do mnie.
-Wieeesz. W sumie niezły pomysł. Ok, to będę z nią czekała tu o 17:30.
-Super! Będę! To do zobaczenia!-powiedział, po czym poszedł do siebie.
Uśmiechnęłam się w jego stronę tak aby nie widział, po czym sama weszłam do swojego domu. Remek z Multim wydali mi się nawet fajni. Myślałam, że będą bardziej jak narcyzowaci i nie do wytrzymania. Może reszta też taka jest, więc czemu by ich nie zapoznać? Z rozmyślań wyrwał mnie głos ojca i Werki.
-Co?-powiedziałam zdezorientowana.
-Pytałem, dlaczego jesteś cała mokra?-powiedział tata z założonymi rękoma.
-Oj z "kolegami" się wygłupialiśmy.
-Kolegami? Mieszkamy tu jeden dzień, a ty już masz kolegów?-powiedział lekko zły. Zawsze się o mnie martwił i nie lubił kiedy kręciłam się w towarzystwie chłopców.
-Ale ty chyba nie mówisz o reZim i którymś z jego kolegów!-zapiszczała Weronika.
-No tak trochę.-wyszczerzyłam się. Weronika zaczęła piszczeć.
-Jaki znów rezi?-spytał zdziwiony ojciec
-Wczoraj Natalia uratowała reZiego przed jego natarczywymi fankami!-wyjaśniła moja nieznośna siostra
-Wpuściłaś do domu jakiegoś obcego człowieka!?-krzyknął tata.
-Nie jest nieznany! Cała Polska go zna!-wyszczerzyłam się głupio.
-Dobra, oby mi się to tyko więcej nie powtórzyło.-powiedział zmęczony krzykami Werki tata i wrócił do kawy, która już mu pewnie trochę przestygła.
-A właśnie Werka, dziś zaprowadzę cię do kuzynki Remka. Pogadasz z nią trochę. Chyba jest w twoim wieku.
-A ty?
-Aaaa jaaa...-starałam się coś na szybko wymyślić-Posiedzę trochę sama w domu i poczytam.
-Hmm. No dobra.-powiedziała, po czym pobiegła na górę.
-Uff,-westchnęłam z ulgą.
-A tak naprawdę gdzie idziesz?-usłyszałam głos taty z kuchni.
-Ehh. Idę do tego Remka na "wieczorek zapoznawczy".-oznajmiłam.
-Co to to nie. Nie puszczę cię nigdzie, do obcych ludzi!
-Ale tato, on mieszka tu na przeciw. Nic mi nie będzie! Jestem już pełnoletnia!
-(po chwili namysłu) No dobrze, Tylko wróć przed 22.
-Tak wcześni...No dobra!-powiedziałam żałośnie widząc minę ojca, wyrażającą "Albo tak, albo w ogóle".
-No i załatwione! A teraz idź się przebrać i zejdź zaraz na obiad.
-Ok!-powiedziałam i udałam się na górę.